Dziś zebrałam siły. Po meczu podeszłam do niego. Na początku nie wiedziałam co mam powiedzieć, lecz po krótkiej chwili zdobyłam się na to, aby uświadomić mu jak bardzo mi zależy. Jego kumple już dawno odeszli więc zostaliśmy sami. Staliśmy przez chwilę w milczeniu. Głowę miałam spuszczoną więc nie widziałam wyrazu jego twarzy. Czułam potworne dreszcze przeszywające moje ciało. Odważyłam się podnieść wzrok. Od razu tego pożałowałam. Zobaczyłam tylko zimne, gardzące spojrzenie skierowane we mnie. Patrząc na pobłażliwy uśmieszek poczułam bolesne kłucie. To serce- pomyślałam. Nie wytrzymało. Po policzku spłynęła słona łza. Rozbita, zrobiłam krok do tyłu. Popatrzył na mnie jeszcze przez chwilę po czym śmiejąc się odszedł zostawiając mnie na środku wielkiego, pustego boiska. Stałam samotnie wpatrzona w nicość, w odpływające marzenia, otulana przez srebrzysty blask księżyca, który był akurat w pełni. /Imaginaries
|