Uśmiechnęłam się. Po raz pierwszy od dawien dawna uśmiechnęłam się. Tak po prostu, bez powodu i szczerze. Dzięki Tobie. Czułam magię w sercu, kiedy kąciki moich ust delikatnie drgały do góry, aż w końcu uśmiechnęłam się szeroko. Czułam całe piękno i ulotność tej chwili. Już miałam skubnąć smaku prawdziwego szczęścia, kiedy spojrzałam na Ciebie. Myślałam, że Ty też to dostrzegłeś. Mój uśmiech... Myślałam, że też poczułeś to coś, tą magię. Ale Ty patrzyłeś na mnie tak samo jak wcześniej, gasząc tym samym tą radosną chwilę. Dla Ciebie mój uśmiech nic nie znaczył. Nie wiedziałeś, że nie uśmiecham się od dawna i nigdy nie byłeś przy mnie, gdy tak bardzo cierpiałam, krzycząc z wściekłości i płacząc z bezradności. Dla Ciebie to był zwykły uśmiech, jaki widujesz tysiąc razy dziennie. Nie obchodziło Cię, czy się uśmiecham, czy płaczę. Byłam po prostu dziewczyną, kolejną potencjalną kandydatką do łóżka.
|