Szłam pośród setek niemych widzów w deszczu, przez mgłę. Na niebie latały czarne ptaki w nieładzie. Odbicie w wodzie: liście wierzb, topoli i krąg w środku. Szare niebo zamykają drzewa to tak samo jak smutne moje serce. Idę przez mokrą trawę na sam środek parku, chcę krzyczeć lecz zdobyłam się na szept, wracam na most. "Zakochana" para pod parasolem.. Stanęłam pod drzewami, słyszę krople deszczu na liściach. Szukałam dobrego miejsca. Kiedy znalazłam spojrzałam w niebo i powiedziałam "Nienawidzę życia." -za cicho zbeształam się- krzyknęłam tak głośno jak tylko mogłam "Nienawidzę tego jebanego życia!". Zobaczyłam kawkę, podeszłam do niej a ona odleciała. "No tak uciekaj, masz rację. Ja uciekam przed życiem. Cały czas !!!". Kiedy skończyłam mówić zerwał się silny wiatr, który spowodował, że moje włosy zaczęły falować.
|