Niektóre wydarzenia sprawiają że tracę wiarę, pod oczami pojawiają się skutki nieprzespanych nocy, na twarzy nadmiar kawy, policzki przestają się uśmiechać, dres staje się dużo atrakcyjniejszy od szpilek i sukienki, najlepsza piosenka wieje kiczem. Wtedy zamykam się w łazience odkręcam wodę i tempo patrzę na spływający wir z wody i chloru, przypomina to trochę moją głowę: miliony durnych pomysłów, tysiące chwil smutku, setki uśmiechów, banalnych i czułych gestów które ciągle pamiętam. Siedząc i machając nogami na brzegu wanny proszę o coś co sprawi że tępy wir zmieni się w szczęście...
|