Siadam w deszczu przed twoim nagrobkiem. Uśmiecham się, wspominając jak planowaliśmy wspólną przyszłość. Na wspomnienie Twoich pocałunków, Twojego dotyku i głosu, moje ciało przeszywa ciepły dreszcz. Zaczynam płakać. To łzy tęsknoty. Jeżdżę dłonią po zimnej, marmurowej płytce. - Jestem tu kochanie.. - Szepczę, następnie zapalając papierosa. Znów się do siebie uśmiecham, przypominając sobie jak prosiłeś, żebym już więcej nie paliła. Nie wyrzucam go, licząc, że zaraz usłyszę Twój głos.
|