Miłość ma tak wiele synonimów... Jego zielone oczy, gdy tańczą w nich ogniki szczęścia, bądź łzy rozpaczy. Jego usta, gdy zbliżają się do moich ust, albo gdy nerwowo je oblizuje. Jego głos, gdy przysięga być zawsze przy mnie i wtedy, gdy się kłócimy. Jego śmiech, gdy żartuje sobie ze mnie, czy próbuje ukryć zły humor. Jego uśmiech, gdy robi mi niespodziankę, lub gdy budzę go rano pocałunkiem. Jego grymas, gdy się o mnie martwi, albo gdy próbuje wyłudzić ode mnie całusa. Jego zapach, niezmieszany z innym zapachem, bądź też pomieszany z moim. Mogłabym to wszystko zamienić jego imieniem, ale wciąż go nie znam... Wciąż nie znam imienia mojej miłości.
|