cz.1:Był zimny wieczór. Julia wracała z pracy. Jak zwykle późno, zmęczona i sama… To, że szła o niebezpiecznej porze przestało ją przejmować… Myślami była daleko, poza granicami swojego miasta, tam gdzie wracają najskrytsze marzenia o wielkiej miłości. Sądziła, że nowa praca wszystko zmieni. Ona nadal pamiętała swojego byłego chłopaka. Mimo iż minęło więcej niż dwa lata od ich rozstania.
Dziś wracając obmyślała zbrodnie doskonałą. Chciała zasnąć i już się nie obudzić. Cicha i bezbolesna śmierć. Nie wierzyła już w piękną miłość aż po życia kres.
Teraz, gdy zaczęła wszystko sobie przypominać rozpłakała się. Zaczął padać deszcz. Zmył jej cały makijaż, ale nawet nie zwróciła na to uwagi. Pogrążona w smutku i rozpaczy uklękła na chodniku. Rozłożyła ręce i krzyknęła w stronę zachmurzonego nieba – „Dlaczego, ty mnie tak karzesz Boże?! Oszczędź mi cierpień i weź mnie stąd.!!?
|