Mam tyle myśli, a nie potrafię żadnej opisać. Myslałam o tym co gdyby nie rap? To jak bilet w wymarzone miejsce, ogółem te dźwięki wprawiają mnie w trans. Jestem wtedy u siebie, w swoim świecie. Dużo marzeń, częste spacery nocą, krople deszczu uderzające o szyby, słońce, plaża. W wyobraźni wchodzę na dach, z muzyką w uszach, leci sobie ulubiony kawałek. Pierwsze bębny, sample, stopy. Już czuję się luźniej, czuję się jak w domu. Może tą muzykę mogę nazwać domem? Siadam na skraju dachu, spoglądam w niebo, wzrok opada na dół. Widzę ciemne miasto, moje miasto. Tylko latarnie się świecą, gdzieniegdzie ktoś zapala światło w mieszkaniu. Czuję spełnienie, naprawdę. Zamykam oczy, w uszach szybki bit, słowa znane na pamięć. Szeptem zaczynam wypowiadać słowa, rapować. Wyciągam z kieszenii ramę, otwieram, wyciągam, odpalam, zaciągam. Szybki proces. Czuję, że zyję. Kocham to życie, znów zaciagam się. Przez myśl, przebiegasz Ty./PIERWSZA CZESC
|