Wracam autobusem, patrzę w okno, myślę, powstrzymuje łzy. Wysiadam przystanek wcześniej zupełnie przez przypadek, jest późny wieczór, zrobiło się chłodno a na sobie mam tylko krótkie spodenki. Nie czuję zimna, nie czuję chyba nic. Zaczynam biec przez pole, w słuchawkach leci dobry rap a po policzkach strumieniami leją się gorzkie łzy. Zatrzymuję się. Siadam pośrodku łąki i głośno płaczę, bo już nie umiem już nie potrafię być twarda. Do domu wracam po pół godziny, nie spoglądając nawet na kolacje mimo iż od rana byłam na szklance wody, biorę kilka tabletek i kładę się do łóżka z nadzieją że w końcu zasnę. Nie umiem już jeść i spać, nie umiem normalnie funkcjonować. Zobacz co zostało po uśmiechu, który podobno tak kochałeś.
|