wyobrażam sobie twoją minę, kiedy poinformuję cię skromnie, w jakim liceum podjęłam naukę. pewnie zmarszczysz czoło jakbyś niczego z tej sytuacji nie rozumiał. pewnie spojrzysz na mnie i z ironią w głosie powiesz ' nie dasz sobie rady tam, wiem to ' a ja wtedy roześmieję ci się w twarz i rzucę tylko ' ale masz najebane, widać, że mnie nie znasz. wyzdrowiałam z twojej chorej miłości, więc nauka tutaj nie jest przecież żadną wyżej postawioną poprzeczką. wypałuj się frajerze. ' uniosę wzrok i trzymając fason zmierzę cię z góry na dół. później odejdę w kierunku monopolowego, wyciągając telefon z kieszeni, i wybierając znany na pamięć numer nacisnę zieloną słuchawkę. a ty umrzesz z zazdrości, jak zawsze zresztą. / fasion
|