pamiętam ten dzień.kiedy powiedział, że go zabije, że zabije każdego kto skrzywdzi jego przyjaciół, którzy byli dla niego jak rodzina.pamiętam że w tedy siedziałam w domu,czkając aż zadzwoni, aż usłyszę tą durną melodyjkę,czekałam.mijały sekundy,minuty,godziny a ja z przerażeniem czekałam,bojąc sie że go stracę.łzy powoli zaczynały zbierać sie w kąciku moich oczu,a ja mimo tego usilnie je powstrzymywałam.nie chciałam pokazać ich po raz kolejny światu.chwile potem usłyszałam dzwonek do drzwi, i ujrzałam ciebie, całego we krwi,opierającego sie o ścianę z tym pieprzonym uśmiechem,który mówił " widzisz, wróciłem".i w tedy każda powstrzymywana łza, spłynęła po bladym policzku.|m_t_l
|