Nadal pijesz?- zapytał widząc mnie z butlą dobrej wódki . tak. - rzuciłam, po czym wzięłam łyk . usiadł koło mnie i wytrącając wódkę z ręki dorzucił - przestań, to Cie niszczy . - odejdź, daj mi spokój . szybko wstałam z zmarzniętymi dłońmi ratować to co się jeszcze nie wylało . - widzisz, co zrobił alkohol, osiągnął cel, poległaś ...- dorzucił i wolnym krokiem odchodził . - Poległam? nie masz pojęcia jak uszczęśliwia mnie łyk tej trucizny, jak powoduje śmiech pod nosem, jak zatrzymuje łzy . - wykrzyczałam, rzucając butelką o ścianę . - mała, uzależniłaś się, nie możesz żyć bez tego świństwa - syknął. - nie prawda, nie mogę żyć bez Ciebie, to mnie wykańcza. - odpowiedziałam, zapalając szluga .
|