Zagryzałam wargi, żeby tylko nie zapalić.
droga w nasze miejsce, zmrok zapadający
na około, park, On czekający na mnie i
wiadomość, którą miałam Mu przekazać -
że wyjeżdżam na jakiś czas. szloch, łamiący
się głos oraz wszelkie obawy przerodziły się
jedynie w stan, kiedy wieczorem pakując do walizki
ubrania w końcu walnęłam się na łóżko, a zamykając
powieki śmiałam się do sufitu. jeżeli tak wyglądają
pożegnania - to mogłabym wyjeżdżać co dzień. i wracać,
bo nawiasem mówiąc kocham, kiedy mnie wita.
|