|
powiadasz, że życie życiem i trzeba się ze wszystkim godzić? chyba nie znasz mojej codzienności, wstaję kłócę się z mamą, znów jej nie pasuje mój humor. nie lubię jeść śniadania, w szkole mdleje, panienki podnoszą mi ciśnienie, nie mam ochoty by żyć, siedzę z nią na murku i popijam sok porzeczkowy, podobno zwierzam się ze spraw sercowych, boję się powrotu do domu, nie chodzi tu o przypał za bałagan w pokoju. obawiam się, że wszystko wróci, ktoś mi przypomni, że kiedyś miałam brata, przyjaciela i chłopaka. wtedy nie ogarnę nic przez łzy, wybiegnę z domu nie zamykając pokoju, znajdę się w miejscu pełnym ludzi, nie przestanę łkać, nie zdoła mnie uspokoić szum rzeki, a robił to przy każdym problemie, nie zapomnę o tym już nigdy. zasnę myśląc o tym, co ja jeszcze tu robię i czemu nie potrafię przestać żyć. nie mam nic, rodziny ani przyjaciół. posypało się jest beznadziejnie, nie czekam na jutrzejsze lepsze powietrze. biorę wdech i biegnę, nie szukaj mnie, przeszłości już nie będzie.
|