Jego oczy błądziły ślepo po pociemniałym niebie, omijając dyskretnie należącą do mnie twarz. Bał się mojego wzroku.. jak nigdy. Doskonale czułam, że to już koniec książki, którą pisaliśmy wspólnie każdego dnia, oboje pragnęliśmy już tylko naszych podpisów na jej końcu. Mimo to, każdy z nas bał się nakreślić swoich inicjałów jako pierwszy.. tkwiąc w bagnie słabości, z dnia na dzień tonęliśmy w nim coraz bardziej. [toast.with.love]
|