gdzieś tam w monopolowym szukałam dobrego wina na wieczorne party, kiedy nagle ktoś mi przerwał moje pełne skupienie skierowane na szafki przepełnione alkoholem, przerwał zdaniem 'pijesz? pijesz beze mnie?' - zapytał z uniesionymi brwiami. rozglądałam się dalej, unikałam Go. starałam, się nie odpowiadać, nie zagadywać, nie patrzeć w Jego oczy, które jednym spojrzeniem potrafią przywrócić ponownie wszystko i sprawić, że znowu się zakocham. 'co jest?' - zapytał po chwili. milczałam. w końcu znalazłam odpowiedni alko i zaciskając butelkę w ręką poszłam do kasy. wychodząc ze sklepu jeszcze mnie zatrzymał. 'zbywasz mnie?' - wzdychając zadał kolejne pytanie. spojrzałam na unoszącą się lekko w górę Jego rękę, która zmierzała ku dotknięciu mojej i odpowiedziałam: 'piję. piję bez Ciebie, bo wtedy wino jest gorzkie i wydaje się sztuczne, jak nasza przeszłość.' - po czym wyszłam na dobre z monopolowego. / xronnie
|