|
przepraszam, że starałem się być silny, że nie byłem dla ludzi zimny, że pomóc się starałem, że każdego dnia z uśmiechem wstawałem mimo bólu i złości, bo świat daję w kości, i mimo zwątpienia zaufałem miłości, i przyjmowałem nowych gości do mojego serca, które zaczęło ufać na nowo, a dziś ogromny ból się w nie wwierca, wżyna w całe moje ciało, i wciąż nie rozumiem czemu się tak stało, czy to przez nadmierny optymizm, czy ma rządzić tylko pesymizm, czy to głupia wiara, że przecież musi być dobrze, bo kurwa dziś marzę, żeby w końcu odbył się mój pogrzeb.
|