Był jedyną osobą w tamtym czasie której potrafiłam wybaczyć wjebanie mnie w kałużę, zjedzenie ostatniego cukierka, czy spizganie mojej kolejnej "wielkiej miłości". Stuprocentowo poddawałam się jego radom, poleceniom i zastrzeżeniom. Ufałam mu wtedy jak nikomu. Właściwie wciąż mu ufam, gdy nosi mnie do góry nogami śmiejąc się jak dzieciak. /improwizacyjna
|