Zastanawiając się czy za nim tęsknię, stwierdziłam, że ja prawie go nie znam, wiec za czym mam tęsknić? Wiem, jaki ma kolor oczu, jak się uśmiecha, jak dotyka, jaki zapach ma jego skóra. Wiem, że pija kawę, że woli herbatę zimną niż ciepłą, że chce studiować politologie, wiem że robi świetne obiady i że ma niespokojny sen. Wiem jaka ma barwę głosu...
To niewiele...ale tak. Tęsknie, tęsknie cholernie, bo już nigdy nie posmakuje tego szczęścia, a to co mi pozostało to tylko tęsknić. Każde wspomnienie o tym powoduje uśmiech, ale i łzy. Żyje głupia nadzieją, że może jeszcze kiedyś spotkam go przypadkiem na ulicy i będzie mi dane jeszcze raz na niego spojrzeć, mimo, że mam ta świadomość, że on odwróciłby wzrok i przeszedł...
|