Już drugi raz jak nigdy nic przychodzisz w nocy pod moje okno i każesz mi zejść. Gdy schodzę widzę na Twojej twarzy ten dziwny uśmiech. Przyciągasz mnie do siebie i gwałtownie całujesz, jak by zaraz miała rozstąpić się ziemia. Po wszystkim odwracasz się zadowolony z siebie i odchodzisz. A ja wracam do łóżka zastanawiając się co to znowu miało znaczyć.
|