[2]I po chwili przestają do mnie docierać te silne bodźce. Tracę twoją obecność. I wiem wówczas, że już dawno temu stąd poszedłeś, bo moje serce znów oddycha spokojnie, pompując do organizmu normalną dawkę gęstej krwi. Umysł powoli otwiera przerażone oczy, próbując zebrać w jedną całość, wszystko, co przed chwilą zakodowały rozszalałe hormony.
Znowu szeptem powtarzam sobie, że następnym razem na pewno nie stracę głowy. Mój rozsądek pozostanie tam, gdzie zostać powinien i zaopiekuje się rozpustnym, nieposłusznym ciałem. Miejmy nadzieję, miejmy nadzieję – powtarzam ciągle, choć samej ciężko mi uwierzyć w przewagę roztropności nad miłością.
|