Część 3.... Cytował je jakby znał je od zawsze. Patrzył na mnie tak jak kiedyś... Tak ciepło i miło ... Aż miałam ciarki na plecach ... A z jego ust wydobywały się kolejne słowa ... A ją ze. Szczęścia nie mogłam siedzieć spokojne i wbijalam palce w miękkie poduszki kanapy... On gdy
to zauważył chwycił mnie za ręce i złapał je tak delikatnie że aż moje serce promując mocno krew sprawiło że na policzkach wyskoczyły mi gigantyczne rumience .. On zasmial się melodyjnie. Przez słowa które wypowiadał . Ja zawyżona obrucilam. Wzrok zabierając przy tym od niego ręce... Lecz on nie dał za wygraną i delikatnie przejechał dłonią po moich plecach. I wtedy z nadmiaru wrażeń zemdlamalm... Gdy się obudziłam leżałam na nim tak jak dawniej kiedy chciało mi się spać albo poprosi się nudzilam ... KONIEC
|