bywa skurwielem. czasami zdarza mu się wydrzeć na mnie mordę, czasami wali fochy, czasami doprowadza mnie do łez, ale ja nie chce innego, bo za każdym wraca i może nie przynosi mi bukietu kwiatów, czy nie wymyśla dennych tłumaczeń, po prostu przychodzi i patrzy się na mnie tymi swoimi czekoladowymi, przepełnionymi miłością, oczami i mówi zwykłe przepraszam, ale w taki sposób, że miękną mi kolana. później przytula, daję mi buzi w czółko i mówi słodko, że tęsknił.
|