Nie ma Cię. Przynajmniej nie powinno Cię być. Za każdym razem gdy tylko się odezwiesz ranisz mnie czymś nowym. Czuję się jak masochista psychiczny. Nie potrafię dać sobie spokoju z Tobą. Chyba lepiej się czułam gdy z Tobą nie rozmawiałam niż jak ranisz mnie każdym słowem. Ostatnia rozmowa zabolała. Mocno. Dała mi do zrozumienia, że przecież ja jestem dla Ciebie kumpelą, a Ty wcale nie chcesz i nie będziesz chciał ze mną być. Znam Cię bardzo dobrze, na wylot. I wiem jaki będzie mój finał. Kolejny zapłakany wieczór przede mną. A przecież jutro szkoła, trzeba przykleić uśmiech i iść do przodu. Nie możesz zadręczać więcej sobą przyjaciół. Muszę dać im od siebie odpocząć. W końcu w moim życiu problemy są 24/7 żadnego oddechu. Koniec z tym. Każdy ból od teraz będzie gnił w moim środku. Aż w końcu z którymś problemem ja zgniję razem z nimi. Zaczynając od serca.
|