Zastanawiam sie dlaczego, dlaczego moje zycie jest takie zawiłe, pełne tych cholernych zakretow. Jestem jak mały niewinny samochod na sliskiej drodze pełnej drzew i zakretow. Jade przez zycie ale kazdy zakret to kolejny kłopot i wtedy wpadam w poslizg laduje na drzewie ktore odzwierciedla moje serce i umysł i ja i ono ulega zniszczeniu. i tak po troche az wkoncu mnie nie ma. Niby usmiech na mej twarzy wyglada tak prawdziwie , ale czy on jest zawsze czy tylko w grupie? siadam na łozko i mysle czy to dzien, noc czy koncowka dnia?. Telefon przepełniony sms'ami od zyczliwych adoratorow, tak jest ich pełno, bo nie jednemu zalezy. Ale czy jest tam ten jedyny, ten z ktorym spedze reszte zycia? a moze z nikim nigdy nie bede? Wiec po co mi inni , po co mi kolejne rozczarowania, kolejne wylewanie łez. Przeciez nie kazdy jest wart mnie, albo ja nie jestem warta jego. Nie kazdy umie mi dogodzic a nie kazdemu ja . Nie kazdy jest mi dany a nie kazdemu jestem dana ja./ jebnijsmajlax33
|