Stoję na przeciwko niego, jedną ręką podaję mu książkę, którą parę miesięcy temu pożyczyłam. Ręka mi się trzęsie jak galareta. Stoję tak wpatrzona w jego przepiękne brązowe oczy. I nie wiem co mam mu powiedzieć, jak mam mu wytłumaczyć to co do niego czuję? , z bezradności opada moje ciało w dół. A on stoi nade mną patrząc się z góry, jak na małe biedne zwierzątko. Z oczu cisną się kolejne łzy, które jeszcze nad ranem wylewałam. Ukucnął prze de mną i podał mi dłoń. Staliśmy tak naprzeciw, nie wiedząc co powiedzieć. Dotknął mego policzka swoją silną dłonią i przetarł łzy. Wiedziałam że to nic nie da, że to ostatnie nasze spotkanie.. te pożegnalne, cholerne spotkanie. Długo nie mogłam się z tym pogodzić. Wiedział że jest mi potrzebny. Wiedział.. ale nic nie zrobił. Nie powstrzymał mnie od podjęcia najgorszej decyzji, która zmieniła moje życie na zawsze.
|