wszyscy mówili żeby powiedziała co czuje do niego. i poszła,pomyślała,że skoro ma zaryzykować albo już zawsze żałować, wybrała to pierwsze. i podeszła ,powiedziała wszystko co czuła. Wszystko. Uśmiechnął się. powiedział, że też miał ją na oku od dawna. Była tak cholernie szczęśliwa,myślała , że chyba najszczęśliwsza na świecie. Układało się tak cudownie. Byli przecież dla siebie stworzeni. Pewnego dnia podszedł do niej z kolegami i zaczął się śmiać. Szyderczo,jak nigdy. Zapytała co jest takie śmieszne,co go rozśmieszyło. I te słowa bolały najbardziej. - myślałaś,że naprawdę coś do ciebie czuje? Jesteś gówniarą i to do tego naiwną. Głupią małolatą, nic nie wartą. Odeszła ..nie wierzyła w tą sytuację. Było późno,ciemno. Nie kontrolowała łez. Płynęły szerokimi strugami.Stanęła na środku ulicy z rozmazanym tuszem, czerwonymi ustami - ręce drżały jej jak nigdy. I przez płacz w deszczu krzyczała, że miłości nie ma.
|