ostro porobieni siedzieli w klubie grubo wymieniając się nowymi szybko wpadającymi kawałkami w ucho. nagle przestali rozmawiać, mierzyli się wzrokiem po czym mściwie uderzyli zaciśniętymi pięściami w stolik. panna jednego z nich podeszła, chwytając za ramię wyprowadziła go, chwiejnym krokiem na świeże powietrze. reszta paczki zamarła. przestali na siebie spoglądać. po chwili nadjechało trzy drogie, dobre gabloty. z nich kolejno wychodzili niebezpieczni, łysi faceci. zaczęli rzucać do siebie grubymi terminami. -kasa! - krzyknął jeden do mojego przyjaciela. podszedł do niego i niemalże dotykając się nosami zaczęli się szarpać. podeszłam do nich i próbowałam wydusić z nich słowo. - co jest? znowu jakieś bagno? - rzuciłam w ich kierunku, podenerwowana. usłyszał to jeden z wrogów mojego całego świata po czym zaczęli się ostro nakurwiać. / fasion
|