- kiedy ona tak urosła? była taką chudziutką glizdą, kruszynką - ciągnęła dalej babcia... - mamo, to było dawno, dzisiaj już pannica - zaczęła mierzyć mnie z góry do dołu po czym szeroko się uśmiechnęła i zamknęła powieki. uwielbiam kiedy to robi, kiedy wie, że nie musi niczym się martwić, bo niczym jej nie zaskoczę. nigdy nie robię jej przykrych niespodzianek odkąd zaczęłam rozumieć ludzkie łzy i cierpienie. jestem dumna z siebie i swojego postępowania. i kocham teksty taty, którego dawno już przestałam zadziwiać i wyprowadzam z równowagi, uwielbiam kiedy wychodząc staję w progu jego pokoju i mówię - noo, będę jak wrócę, no hej! - a on rzuca tylko - żebym cię nie musiał szukać przez czerwony krzyż - po czym w tym samym czasie głośno szepczemy -' pff ' . / fasion
|