-jest dobrze,naprawdę już jest okej,nic się nie stało - mówiła i czuła jak jej serce pęka.wytarła szybciutko zły jakie leciały po jej policzkach i znów się uśmiechnęła. wiedziałam,że kłamie i uśmiecha się nieprawdziwie. jak mogło być u niej okej,skoro on odszedł do innej? jak mogła mi mówić,że nic się nie stało,jak obydwie wiedziałyśmy,iż jej świat się rozsypał. mimo to nie mówiłam nic,nie chciałam jej dobijać,wiedziałam jak to jest.kiedyś byłam na jej miejscu i wiem,że każde słowo,które jest o nim lub o jej udawanym szczęściu ma moc tysiąca uderzeń prosto w serce. dlatego zwyczajnie ją objęłam , wiedziałam,że nie wyciera już łez. już nie musiała udawać,nie przede mną,za dobrze znam ten stan.
|