Nie rozumiem tego. Pokochałam cię dwa lata temu, taka tam zwyczajna, szczeniacka miłość. Ty byłeś typem chłopaka, co może i ma każdą, a ja typem dziewczyny, która chowa się gdzieś w kącie, żyje we własnym świecie i niczym nie wyróżnia się z tłumu. Pamiętasz jeszcze, że wyznawaliśmy sobie miłość? A potem mnie zdradziłeś, dokładnie cztery razy. Sama się sobie dziwie dlaczego ci wybaczałam. Przecież to było idealnym przykładem na to, że mnie nie kochasz. Jednak wierzyłam, chciałam wierzyć, że mnie jakoś tam kochasz. Potem kłótnia, rozłąka, ja wyjeżdżam 300km od ciebie, ty nie mówisz, że będziesz tęsknił. Rok, prawie rok mija, od kiedy uciekłam z tamtego miasta. Wiesz, że byłeś jedynym powodem, dla którego to zrobiłam? I zastanawiam się, ciągle się zastanawiam, jak to jest, że cię nadal kocham? I kurwa, przeżyliśmy ze sobą tak wiele, a teraz nawet nie mamy kontaktu. Chciałabym wiedzieć, czy ty czujesz to samo i czy nasza miłość nadal tkwi gdzieś tam w tobie, i nie daje o sobie zapomnieć.
|