Starszy pan przy trumnie wyciera w rękaw spermę
Z jego kochanki wydobywa się ferment
To było pewne że już jej nie zapłodni
W końcu była martwa od ponad trzech tygodni
Leżąc pod nim nieruchomo patrzy w sufit
On głaszcząc jej twarz czule do niej mówi
On zawsze lubił zimne śmierć go podnieca
Erosramazotti i kolacje przy świecach
Była kobieca pomimo że zmarła
Całując sine usta wciskał język do gardła
Martwa kochanka szczyt jego marzeń
Nocami zwiedzał pobliskie cmentarze
Miejscowi grabarze skitrali się w krzakach
Już nie porucha powinęła mu się łapa
Jak już dał się złapać nikt nie chciał dać wiary
Że lokalnym trupo-jebem okazał się Wikary.
AMEN
|