. nie umiem określić co wtedy czułam… mimo, że cały mój świat jeszcze rok temu, streszczał się w jednej osobie, dziś skupiał się już tylko na miarowym oddechu, czułam się zniszczona, doszczętnie zniszczona wewnątrz… umierało nie tylko serce, zabrał moją duszę, którą łączyłam z jednym przyjacielem… oddałam mu się cała, dlatego odchodząc zabrał wszystko, co moje… teraz, gdy już nie muszę kontrolować oddechu i łez, gdy uśmiecham się częściej niż kiedyś, gdy przezwyciężyłam ból i wygrałam z miłością, wraca… staje przede mną i mówi, że kocha, tęskni, wspomina, przeprasza. ^^
|