Wiesz jakie to uczucie, gdy siedzisz samotnie na cmentarzu słysząc wybijającą na głównym zegarze północ? Najpierw przechodzi Cię dreszcz, później odczuwasz chłód. Dokładnie dopinasz każdy guzik, każdy zamek, myślisz, ze to przez wiatr, mimo, że noc jest ciepła, a szum drzew nie dociera do twojego zasięgu słuchu. Próbujesz się wygramolić na najwyższe miejsce tutaj. Siadasz na nagrobku obserwując mrok. Wyciągasz schowany sztylet, bo może jednak się przyda. Odwijasz z futerału na ostrzu zamykasz dłoń, obracając nim a przy tym pre medytacyjnie się kalecząc. Z dolnego przedziału słyszysz krzyki, śmiechy i dostrzegasz płomyk. Sekta. Dokładniej, sataniści. Pewnie dopadli bezbronne zwierze, pewnie znowu je powiesza na drzewie wypatroszone, znowu namalują na pomnikach odwrócone krzyże. Znowu będą chcieli Cię dopaść, znowu się zastanawiasz. Destrukcyjny moment, wejść w samo piekło czy sie wycofać? Dac się zabić, czy zrobić to samemu? Wrócę jutro, pewnie będą. Pewnie poczekają, w końcu
|