Codziennie chodził na cmentarz, by zapalić znicz, by znowu poczuć jej obecność. Nie docierało do niego, że jej już nie ma i nigdy nie wróci, że nigdy jej już nie obejmie, nie pocałuje, nie poczuje ulubionych perfum czy szamponu do włosów, w nocy nie będzie mógł się przyglądać jak śpi, oddycha, wsłuchiwać się w bicie jej serca, słyszeć jej cudowny śmiech, widzieć uśmiech kierowany tylko do niego, kłócić się o nic, a potem godzić, już nie poczuje jej dotyku który sprawiał, że przez jego ciało przechodziły dreszcze, już nigdy nie poczuje po prostu jej obecności, tego że jest, pozostały mu tylko zdjęcia i wspomnienia,które wywoływały tyle bólu, łez i cierpienia. Kiedy odchodził z cmentarza delikatnie dotykał ustami ziemi gdzie spoczywało jej ciało, po policzku spływała kolejna łza, za każdym razem gdy odchodził czuł jakby znowu ją tracił.
|