było tuż po północy. stała przy oknie, wptarując się w świecący na niebie księżyc. była pełnia. w ręku trzymała kubek z gorącą herbatą, która miała ją rozgrzać. zamyśliła się i nawet nie zorientowała się, kiedy on wszedł do niej do pokoju. po cichu podszedł do niej, obejmując ją delikatnie w talii i opuszkami palców drażniąc jej brzuch. poczuła jego oddech na swoim karku. uśmiechnęła się i zamknęła oczy, oddając się chwili. bo przecież mogłoby tak być już zawsze. \ epizot
|