Stoję na wieżowcu zmarłych nadziei i marzeń. Z butelką Jacka Danielsa pluję w twarz wszystkim "przyjaciołom" , Piję kolejny łyk z dedykacją dla niego. I tylko jeszcze ostatni raz zadzwonię do niego by usłyszeć jego oddech. I zakończę ten potok nieprzespanych nocy, zrąbanych dni, martwych poranków..
|