Ręce złożone oparte o łóżko.
Usta rozwarte , gotowe do krzyku.
Kolana ugięte , połamane , leżą na dywanie. Papieros milknie .
Zatrzymuję oddech.
Zbyt nachalna ta otchłań.
Kurtyna rzęs opada na źrenice.
Jeszcze moment.
Drżenie.
Gnę się w pół i zwijam zaciskając pięści.
Nie chcę.
Nie mogę.
Nie potrafię jeszcze się modlić.
|