Jestem w kościele, następuje chwila ciszy po słowach księdza, że to jest czas na osobistą modlitwę.. Dookoła ludzie się modlą.. A ja się czuję beznadziejnie.. Nie wiem, co Mu powiedzieć.. Gadam głupoty: "Dziękuję za udany dzień", "Czy Ty istniejesz naprawdę..?". Dobrze, że mnie nie słyszał... Dobrze, że miał zajętą linię...
|