Czasem wyobrażam sobie jak w końcu zbieram w sobie odwagę i ją wykorzystuję. Podchodzę do ciebie, wymawiam ciche i nieśmiałe "cześć", po czym proszę cię o rozmowę w cztery oczy. Patrzysz na mnie, a w twoich oczach zauważam zaciekawienie, jakbyś zastanawiał się, czego może od ciebie chcieć nieznajoma dziewczyna. Jednak po chwili zastanowienia stwierdzasz, że możesz porozmawiać, bo masz chwilę wolnego czasu i zgadzasz się ze mną pójść. Idziemy do parku i siadamy na ławce przy drzewie, którego korona roztacza wokół nas kojący cień. Siedzimy daleko od siebie. Pytasz o co chodzi, a ja zaczynam otwarcie mówić o tym, co do ciebie czuję, i że nie jesteś mi obojętny, mimo że się nie znamy. Cierpliwie słuchasz każdego mojego słowa, a kąciki twoich ust powoli podnoszą się do góry. Kątem oka widzę jak odległość między nami się zmniejsza, a ty znajdujesz się coraz bliżej mnie. Po chwili przykładasz mi palec do ust, dając mi tym samym do zrozumienia abym przestała mówić./ [cz.1]
|