To nie tak, że wciąż go kocham, czy coś. Jest mi już obojętny, naprawdę. Zdarza mi się już o nim nie myśleć i nie zastanawiam się cały czas co robi w danej chwili. Wydaje mi się, że gdybyśmy się spotkali, moje serce nie zaczęłoby bić szybciej, a wiadomość o tym, że jest z kimś innym uczyniłaby mnie szczęśliwą, ponieważ zawsze pragnęłam aby ruszył do przodu. Ale chociaż już dawno pogodziłam się, że jesteśmy już przeszłością, wciąż słysząc piosenki, które niegdyś nazywaliśmy naszymi łzy napływają do moich oczu. Bo chociaż wszystko minęło, a "my" już nie istniejemy, to w mojej pamięci wciąż są chwile, których nie da się wymazać żadnym alkoholem, ani niezliczoną ilością litrów łez. Chwile, w których dzięki niemu byłam szczerze szczęśliwa i oboje stanowiliśmy dla siebie wsparcie. Chwile, w których miłość płynęła w moich żyłach, a on był moim sercem. Te wszystkie wspomnienia wracają, gdy tylko słyszę, którąś z naszych piosenek /lolaa_
|