po raz kolejny rzucam się w otchłań gwiazd, chociaż wiem, że nikt mnie nie złapie. skaczę ze świadomością, że najprawdopodobniej uderzę głową o ziemię już ostatni raz. stoję nad krańcem przepaści i zasypiam z nadzieją, że tak będzie lepiej. nie ma już innego wyjścia, nie potrafię, nie umiem, a może po prostu nie chcę. jestem świadoma, że to jedyny sposób, aby jeszcze choć przez chwilę szybować, mimo, że zdaję sobie sprawę, czym to grozi i jak się skończy. | cariad
|