Listopad – zawsze miałam ten miesiąc za strasznie ponury. Opadały liście, robiło się szaro i mroźnie. Padał już deszcz i w ogóle nigdy nie lubiłam tego miesiąca, i tyle. Ten miesiąc kojarzy mi się ze smutkiem. Często siedziałam wtedy i patrzyłam się w deszcz, który akurat tamtej jesieni padał wyjątkowo często. Wydawało mi się, że listopad jest miesiącem rozstań, miesiącem pełnym smutku i łez – tak twierdziłam patrząc w niebo. Sam deszcz i szarość tego nieba mi się z tym kojarzyły. Sama gołoledź drzew. Wszystko wydawało się takie puste i nieszczęśliwe. Cała okolica nagle stawała się martwa. Mało ludzi chodziło po ulicach, ludzie jakby pokłócili się z ziemią, postanowili od niej odejść. Oddalić się od niej./w.n.c.s.w
|