Dawno nie zastanawiałam się nad tym co czuję i chyba osiągnęłam ten cel. Weszłam na tę wielką górę. Nie tęsknię, nie kocham, ani nawet nie jestem zauroczona. Czy to stan nijaki? Czy to może pochłonąć życie brakiem sensu i pustką? Brakiem marzeń.. Myślę, że nie. Myślę, że to stan, który prowadzi do tej lepszej strony. Do radości?/?
|