w pośpiechu zakładam kozaki i płaszcz, szyję opatulam ciepłym szalem i wychodzę na przystanek. czekam tam kilka minut na autobus. gdy zbliża się do podjazdu przeszywa mnie zimny dreszcz - czy on tam jest ? moje wątpliwości rozwiewają się z chwilą otwarcia drzwi - wysoki brunet z kapturem na głowie idzie w moją stronę. - witaj ślicznotko - mówi i całuje mnie na powitanie. biorę go za rękę i resztę wieczoru spacerujemy wśród szykującego się do snu miasta. witam w moim świecie, naszym świecie.
|