Po zawalonym sprawdzianie z biologii wyjęłam z torby słodką bułkę i usiadłam na schodach z dala od mojej klasy. Nie chciało mi się z nikim gadać. Po prostu potrzebowałam trochę samotności. Nagle poczułam czyjś oddech na mojej szyi. To był on. Szepnął do mnie tylko "Musisz wyjeżdżać do tej pieprzonej Australii? " Po raz pierwszy spojrzałam mu w te jego brązowe oczy i ze łzami na policzkach odpowiedziałam "Tak". Wiedział, że nie chce. Czułam, że cholernie mu zależy żebym została. Ale ja nie mogę. Wyjeżdżam i zostawiam Jego, całą rodzinę, przyjaciół, klasę. Do końca długiej przerwy siedzieliśmy wtuleni w siebie. Teraz nie liczyło się nic więcej. Czułam jak nasze myśli łączą się w jedność. Oboje myśleliśmy o tym samym. Jak bardzo będziemy za sobą tęsknić.
|