Gdy co dzień widziałam Go z ostatkami tej trucizny na ustach z kolejną puszką w dłoni, serce pękało mi w pół. Podchodził do mnie krokiem, aczkolwiek nie co się wywracając, krzyczał w niebo głosy jak mnie pragnie. Cholernie mnie przerażał swoją postawą. Dragi były kolejnym powodem odejścia, pożądał je tak, jak kiedyś pożądał mnie. Odchodząc od Niego, myślałam, że ma swoją ukochaną, tak miał ' amfetaminę '. Nie czuł jak rozrywa Go to we wszystkie strony, ratował się zabijając.
|