Nie miał imienia. Długo nie miał, i nie mógł przeciez miec, nie wiem zresztą, ale chyba nie mogł, skoro jego samego rowniez nie było. moze czekał dopiero na swoje imię i wiedziała o tym, czekając razem z nim..?
A moze nawet sobie nie chce sie przyznac, ze czasem dawałam mu .. nie, wypozyczałam dla Niego jakies imie, nie zawsze to samo. Bo przeciez Go nie było.A jednak istaniał na pewno, mało czego byłam tak bardzo pewna, jak wlasnie tego, ze On jest. Znałam Go dobrze, bo był dokladnie taki, jak chciałam. Umiał sie smiac, kiedy na jego smiech czekałam, płakał nade mną, i za mnie, kiedy ja nie mogłam płakac, bo nie potrafiłam, choc czesto bardzo bym chciała. Umiał do mnie mowic, bo mowil moimi myslami. Nie ma takich miejsc, gdzie nie bylibysmy razem, jesli tylko potrafiłam sobie je wyobrazić. Nie umiał jednak, dopiero teraz to wiem, to ciekawe, ale nie potrafił wtedy powiedziec mi o sobie ani o mnie nic takiego, czego nie chciałabym uslyszec.
|