[1] Byłeś wspaniały. Wiedziałeś o moim złym humorze zanim zdążyłam coś powiedzieć, zanim zdążyła, zrobić jakąkolwiek minę. Uśmiechałeś się wtedy ty uśmiechem, który do tej pory pamiętam, taki delikatny jak Ty, nie możliwy do opisania. Rozkładałeś ręce i przytulałeś mnie do siebie zapłakaną. Mogłam wypłakać się w Twoją choćby nową bluzę, koszulkę, koszulę, nie byłeś nawet zły jak ją zasmarkałam i ujebałam tuszem. Śmiałeś się, że następnym razem mam przychodzić bez makijau, a kolejnym razem i tak mi na to pozwalałeś. Rzadko zdażają się teraz takie osoby, co ja gadam .. Nie ma takich osób, bo byłeś jedyny, jesteś jedyny.. Wystarczyło, że się uśmiechnąłeś, zmieniałeś nawet najgorszy humor na najlepszy. Sama Twoja obecność pocieszała. Potrafiłeś przyjść od tak, nieświadom, że jesteś w chuj potrzebny, przychodziłeś jak anioł stróż. Opekowałeś się mną, jak brat który tego nie potrafił. Pokazywałeś mi życie, uczyłeś stawiać krok za krokiem w tym jebanym bagnie.
|