dziewczyna wychowana na śródmieściu w kawalerce. miała ciepły dom, przyjaciół i dobre serce. z czasem wszystko się sypło jak liście z drzew w chłodną jesień. odszedł ojciec a matka zatraciła się w procencie. dziewczyna nie miału już nikogo prócz siebie, kompletnie olała szkołę i wybiła w winną przestrzeń. zaczęła truć się gównem i sięgała po żyletkę. wieczorami siadała zapłakana i cięła ręce. matce odebrali prawa rodzicielskie, poszła siedzieć, na szczęście ciotka przygarnęła ją do siebie. niestety szybko wpadła w te złe towarzystwo, popłynęła z tematem, zaczęła wpierdalać to świństwo. jej koniec był już bardzo blisko, bo wpadła w to bagno, z każdą kolejną ściechą dziewczyna spadała na dno. otarła się o nałóg i nie znała już umiaru, na sam piękny koniec przywitały ją bramy Monaru
|